niedziela, 18 marca 2012

Mam i ja :)


Mój zachwyt przedmiotami i zabawkami pod ogólną nazwą "Tilda" trwa już blisko dwa lata, wtedy to poraz pierwszy zobaczyłam lalkę. Wtedy nawet nie przyszło mi do głowy wykonanie podobnych cudów, gdyż wydawało mi się to niezmiernie trudne i wymagające jakichś niestworzonych umiejętności...
Jakież było moje zdziwienie, kiedy pewnego razu dostałam niespodziankę od męża ;) była to książka Tone Finnanger pod tytułem "Radosne dekoracje", teraz nie było już wymówek.
Takim oto sposobem powstały dwa misie, uszyte ręcznie z powodu psującej się maszyny.

Sweterkowy miś był pierwszy i zdobył serca wszystkich domowników, szczególnie najmłodszego ;) Kilka dni był bez twarzy, gdyż Tymek nie chciał się z nim rozstać nawet na chwilę :) Jest mięciutki i taki przytulny - jak to określiło dziecko.
Zachęcam wszystkich jak ja obawiających się uszycia takiej zabawki - zapewniam - nie jest to taka trudna sprawa ;)
Miłego dnia życzę wszystkim zaglądającym :)

2 komentarze:

  1. Jakie śliczne misiaki ;) ten w kwiatki jest przesłodki , piękna tkanina !!! Ja swojego pierwszego misia mam za sobą ;p niestety nie wyszedł tak ładnie jak te Twoje ale już się zbieram od tygodnia na kolejnego misia- trening czyni mistrza. Pozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie

    Ania

    OdpowiedzUsuń